i moze troche mniej frustracji.
dwoje dzieci zdrowych.
zawodowo jak zwykle w dupie, choc jest smiesznie. Nawet nie strasznie. Pracuje dorywczo dla policji. Stawka godzinowa to 7,5CHF na godzine. Brutto. Sprzataczka oczekuje wiecej bo 65 CHF brutto na godzine.
Ale mam home office i jesli jest wezwanie do pobrania krwi/zbadania pacjenta/ obejrzenia zwlok wystawienia o zatrzymaniu to wychodzi juz lepiej bo okolo 80CHF/h brutto no ale wlasnie mi mija 46 godzina dyzuru i nie bylo wezwan. Jak nic dalej nie bedzie to kicha. Uwzgledniajac koszty zycia to polscy anestezjolodzy zyjka na lepszym poziomie i sa w Polsce poszukiwani ale mowimy o emigrancie.
W zasadzie ogladanie zwlok to taka malo przyjemna ale intelektualna rzecz - trzeba podjac decyzje czy wzywac medykow sadowych czy wszystko raczej czyste.
Ubiegalem sie o miejsce anestezjologa w lokalnym szpitalu. Wyslalem podanie bo uwaga szukaja. Odpisali mi po 20 minutach ze nie spelniam warunkow i dziekujemy za zainteresowanie.
Jakies 2 tygodnie pozniej spotykam kolezanke. Ona mi mowi a wiesz w naszym lazarecie jest miejsce dla ciebie. Na co ja - nie ma, bo sie ubiegalem i mnei olali po 20 minutach od aplikacji. A to wezme i mu maila napisze (ordynatorowi) i zobaczysz,
No zobaczylem no.. nieporozumienie jest przyjezdzaj pan...natychmiast.
Wbijam na rozmowe no i zastepca szefa ordynatora duka po niemiecku na poziomie B1 ale jest Ltd. OA, Stellvertreter des Chefarztes a ja zastanawiam sie jak on te fuche dostal bo ja w liceum w PL lepiej po niemiecku mowilem ale - to ja jestem na rozmowie o prace a nie on wiec na luziku ok...
No i gadka szmatka i nagle wertujac moje papiery zastepca szefa patrzy i mowi - o widze ze Pan europejski dyplom zdal.... no zdalem no...
No i widze ze mu ... no nie podobam mu sie jakos. No chemii brak natychmiast.
No a co Pan w Londynie robil 3 miesiace - no jak Pan widzi robilem 3 miesieczny Observership...
No i tak jakos mlaskac zaczyna. Ale szef ordynator przerywa... A Pan ma ponizej 35 roku zycia bo ja mlodych chce... no nie, mam 44 lata..na co ordynator zaczyna kaszlec...
Po 2 godzinach 23 minutach rozmowy konczy sie na tym ze mam im dac 3 referentow ktorzy o mnie moga cos powiedziec, z ktorymi pracowalem i widzimy sie....
No wiec nadchodzi kolejny dzien. O 07:40 telefon ze zadzwonili do moich 3 referentow ale nikt sie nie wyrazil pozytywnie i ze jak chce to moge przyjsc do roboty ale za darmo bo oni nie beda zatrudniac kogos, o kim nie wyrazono sie nawet neutralnie....
Wbijam 2 dni pozniej do Niemiec do szpitala w ktorym dyzuruje, 160km od domu w jedna strone.
Szef mnie pyta - Ej, powaznie poszedles najebany na rozmowe o prace bo nie uwierze....
Na co ja pokerface...
Ale najlepsze mialo dopiero nadejsc. Kolezanka moja ktora zainscenizowala moja Bewerbungsgespräch wkurwiona chodzi - no bo ona sie stara a ja rzekomo na rozmowie o prace sie nie pojawilem....
kazala mi sie seksualnie stosunkowac i zadnych wyjasnien nie przyjmuje...
Smieszno jest. Jest Crunchips, jest impreza.
Czasy się zmieniają, kraje się zmieniają, ale powiatowe budy do zamknięcia są zawsze i wszędzie takie same.
OdpowiedzUsuń